czwartek, 2 maja 2013

he sees angels in the architecture

A jednak postanawiam coś zmienić.

Ciszę w domu, przecinaną deszczem i opowiadaniami Grzybka, zajmuje Graceland, najsłoneczniejsza płyta Simona, z chórami murzyńskich głosów. W latach szczenięcych towarzyszyła rytualnie sobotnim porządkom. Kurze z półki lewej górnej - ścieżka pierwsza, ale jakże sprawy przybierały tempa, gdy człowiek nadążał za słowami "You Can Call Me All".

Paul Simon - You Can Call Me Al

Powered by mp3soup.com
Zapalam lampę i pod nią z Grzybkiem rozkładamy grę planszową, i są to niemal wakacje na kocu plażowym  na Przylądku Dobrej Nadziei. Nareszcie można rozluźnić przepisy epidemiologiczne i syn, podzieliwszy ze mną wirusa, świętuje ten fakt przyczepiony do mnie jak małe kangurzątko.

Kończymy przy Angry Birds, ptaki pomściły naszą grypę w poprzek dziesięciu chyba poziomów, które zdobywamy jednak nie bez mozołu.

Andy wraca do domu z załatwień na mieście i stwierdzam, że niestety też się rozchorował. Przynosi bowiem roślinę. W kolorze ulubionym róży herbacianej. A mówiłam, żeby profilaktycznie jadł witaminę ce.


1 komentarz: