piątek, 31 maja 2013

sacrum i profanum

Trzeba przyjechać do maleńkiej rybackiej miejscowości na wyspie, by móc zrewidować pojęcie na ten temat po raz kolejny.

Tu zdarza się monstrancja w wejściu do kawiarni. No pewnie, że tak. Kawiarnie to miejsca gdzie w relacjach można trochę bardziej do przodu i trochę bardziej w głąb. Nie grozi tam ani zmywanie, ani pranie, ani inne życiowe konieczności i dystraktory. Jest drugi człowiek i rozmowa, otwieranie zamkniętych drzwi, zdejmowanie okiennic, co tak dzielnie strzegą mojego keep smiling.

To jasne jak słońce. Trzeba zabierać i Jego do kawiarni. Nie po to został ze mną i z Tobą, Czytelniku drogi, po wszystkie dni aż do skończenia świata, by wydzielić Mu maleńki metraż tabernakulum i to jeszcze pod kluczem.

A tutaj dziś nasi mężczyźni budują wielką łódź. Kobiety będą pewnie pogłębiać relacje kawą, bo po podróży jeszcze nie udało się nikomu odzyskać pełni przytomności.

3 komentarze:

  1. Masz racje Jezus Powinien byc wszędzie z Nami :D no ja boże Ciało miałam stresowe

    OdpowiedzUsuń
  2. nie zdążyłam sie dopisać dwa posty temu, że moje kalosze tez sie ucieszyly na wyjazd nad morze i że czytam - także tu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. znajomo wygląda :)
    i też zgłaszam, że czytam - także tu :)

    OdpowiedzUsuń