Mamy do dyspozycji drabinki. Na nich należy zawiesić symboliczne dekoracje na klasowe przedstawienie. Mero bowiem powściągnęła mój dekoratorski rozmach i kazała się zająć prawdziwym życiem (nadal wolałabym robić do prawdziwego życia dekoracje i dyżurny katalog ikea na rok 2000 któryś w naszej mikro-toalecie to potwierdza).
Ale miałyśmy miłe popołudnie tydzień temu, wycinając te minimalistyczne wzory z bristolu. Mero miała akurat happy birthday, a pozostałe mamy zganiały ze stołu kota, który nam pomagał swoim towarzyskim wszędobylstwem. W nagrodę został na dekoracjach uwieczniony.
Gdy my wieszamy, dzieci jakieś mają w-f. Pani wymyśla grę w dwa ognie, bo niczego innego syllabus na ten wiek nie podaje. Piłka wpada między rulony i kartony oraz na łóżko babci Czerwonego Kapturka. Nawet się uśmiecham, do momentu, gdy piłka trafia mnie w głowę pochyloną nad klejeniem i przestaję w dialogu wewnętrznym znajdować życzliwe słowa dla pomysłów pani pedagog.
Przedstawienie się odbywa, owacje są gromkie, dekoracje zaś trzeba będzie zdjąć, zanim dwa ognie zrobią z nich sitko.
a dokumentacja zdjęciowa?????
OdpowiedzUsuńBrak. Pozostaje teatr wyobrazni.
OdpowiedzUsuń