poniedziałek, 27 lutego 2012

good morning

Budzi nas budzik, sms oraz dwa inne budziki, zastawione przez boskiego Andy'ego na nasz kamienny sen.

To dobry początek tygodnia.

Rano okazuje się, że drobne weekendowe przeziębienie, któremu nieopatrznie ulegam, zamienia się w zatokowy potop. To nie ja mam katar, to cały świat jest bezkresem kataru.

Jajko z pustej lodówki, wyjęte w charakterze śniadania dla Skakanki, podczas rozbijania ucieka w całości do zlewu i odpływem dalej.

Ale to dobrze, bo... (tu można podać pomysły dokończenia zdania, umieram z ciekawości, czy ktoś z Czytelników przebije mój).

Wyglądam za okno. To zupełnie nie do wiary, ale na niebieskim niebie w białe paski cirrusów wyraźnie widać, jak do życia zbiera się poranne słońce. Uśmiecham się.

5 komentarzy:

  1. ale to dobrze, bo slamonella odpłynęła

    OdpowiedzUsuń
  2. ... bo mogło spaść na podłogę, a tak samo się sprzątnęło.
    Pamiętam pierwszą samodzielną próbę zrobienia jajecznicy - nie trafiłem jajkiem w patelnię; wylądowało na podłodze :(

    OdpowiedzUsuń
  3. A propos cirrusów i obudzonego słońca - Malinka rano spytała pokazując na ostre cienie i niebieskie niebo, "- czy już jest lato?'

    OdpowiedzUsuń
  4. a taki to dzień i taki czas że rzeczywiście dopiero teraz koło północy odpowiadam good morning...
    o railway'ach itp itd już nie wspominając

    btw: dziękuję :)

    a dobrze, bo czy gdyby jajko wylądowało gdzie miało, czyż Boski pognałby do sklepu porannie po pyszny zestaw śniadaniowy dla Małżonki i okolic?

    next time zamelduję się z wiejskimi na poranną jajecznicę :) jak tylko nie zapomnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Dosia: w siną dal;)
    @Bartek: ale nie przestałeś gotować po tym incydencie?
    @AJL: next time będziemy zdrowe:)

    Dzięki za Wasze pomysły. Odpowiedź brzmi: "To dobrze, bo zawsze mogę o tym napisać."

    OdpowiedzUsuń