Chłopiec ma 14 lat i mieszka w barce nad błotnistą rzeką. Jak wielka jest jego wiara w dorosłych, tak ogromne rozczarowanie. Rodzice, mimo że myślał, iż "małżeństwo jest po to by się kochać i wspierać," właśnie się rozstają. Włóczęga spotkany na wyspie, która jest dla chłopca miejscem wypadów z kolegą, najpierw staje się kimś lepszym od innych i ważnym, ponieważ wierzy w miłość bez kresu. A jednak okazuje się, że szuka go policja. I nie zawsze mówi prawdę, choć chłopiec uczynił wielki wysiłek, by mu zaufać.
Żaden z "dorosłych" zresztą nie dorasta do miary chłopca. Dorośli są jedynie dziećmi, które nagle się budzą w dorosłym ubraniu, z zestawem dorosłych obowiązków. Z koniecznością wzięcia odpowiedzialności za innych, podczas gdy ich wewnętrzne dziecko woła o zaspokojenie dziecięcych potrzeb. Dzikim chłopcem porzuconym przez rodziców w lesie, jak ów włóczęga, nim przygarnął go emerytowany snajper marines. Małą dziewczynka, która chciałaby mieszkać w mieście, i w końcu "zrobić coś dla siebie". Rybakiem, który chce łowić codziennie ryby, nie wychylając się z utartej przez lata, bezpiecznej koleiny codzienności.
Chłopiec wykrzyczy w końcu, że nic, w co wierzył, nie istnieje, i że na nikim nie można polegać. I wtedy okaże się, że każdy nawet niedorosły dorosły ma swoją miarę wielkości. Potrafi dać z siebie wszystko. Nawet jeśli obiektywnie będzie to dar znacznie mniejszy niż to, za czym tęskni serce chłopca.
Taki film. Dopiero co trafił do kin, a ja za nim. Smutny. Bez efektów. I z jadowitymi wężami błotnymi. Link to zwiastuna TU.
Wygląda ciekawie, a Twoje recenzje z reguły pokrywają się z moją opinią:) Dzięki zatem:)
OdpowiedzUsuńNie pójść na ten film to jak mieć pistolet i nie strzelić sobie w głowę, ha?
OdpowiedzUsuń;))
OdpowiedzUsuń