Mija mnie transport cargo. Przychodzi mi do glowy, ze jako corka kolejarza czuje sie tu dosc swojo. Tedy dwa lata temu wpadlam z wakacji odebrac dyplom studiow ogromnie podyplomowych, ktore udowodnily, iz nadal przedkladam proze humanistyczna nad zaliczone na bardzo dobrze wygladajace stopnie przedmioty prawnicze. Od tego czasu konsekwentnie unikam z nimi kontaktu.
I pamietam, jak mnie tu moj Tato odwozil na pociag z powrotem, bo wyszlam za pozno. I jak zesmy sobie na tym peronie rozmawiali. Moglabym z moim Tata na tej laweczce peronu co tydzien zamienic slowo. Pewnie mi powie pare rzeczy, z ktorymi sie nie zgodze, ktore mialyby mi ulatwic zycie. Niewazne. Chcialabym umiec mu to powiedziec, jak bardzo lubie byc dorosla corka swojego Taty.
Ogarniam mysla i tych, ktorych spotykalam na zakretach zyciowych. Czy latwo byc ojcem i przewodnikiem dla kogos, kto w permanentnych tarapatach? Ciagle ze znakiem zapytania?
Secundo. Czemu Bog nazwal siebie Ojcem i pozwala byc dzieckiem, gdy caly swiat trabi, ze pora dorosnac i wziac zycie w swoje rece, i nie dac sie nikomu zranic, i zostawic za soba smuge osobistej doskonalosci? Gdzie doskonalosc, gdy nawet w swoim niezbyt smart fonie tylko kulfony stawiam, bo nie ma polskiej czcionki? Ze znakiem zapytania zastaje mnie moj 8:27 na Lubliniec.
-- Sent from my HP Pre
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz