Ukrop z nieba leje się, chyba ze 40 Ce. Nasza czerwona rakieta bez klimatyzacji wozi mnie dzisiaj w te z powrotem cały dzień w załatwieniach i myśli mam ugotowane na twardo. Dzwoni Jacketowa i wbrew moim podejrzeniom, nie chroni się pod markizą w domu, lecz też jeździ bez klimy.
A przecież całą zimę marzyłam o tym właśnie! Żeby nie marznąć i nie drżeć jak bosy wróbelek. Powinnam więc rzucić kości na nasz miniaturowy balkonik dziesięciopiętrowca i nadmuchać basen. Zapobiegawczo przed reumatyzmem, by za parę lat balkonik nie oznaczał zaparkowanego w kącie przyrządu do chodzenia posuwistym krokiem, a basen - do załatwiania pilnych życiowych okoliczności.
W tym upale Skakanka gra w finałach wojewódzkich w nogę. Od świtu aż do teraz. Wygrane wszystkie mecze, ludzie kochane. Gdy po raz enty dzisiaj podjeżdżam pod przedszkole, przez ulicę przechodzi brunet w garniturze i okularach słonecznych. Przepuszczam z pietyzmem, pierwsze bowiem skojarzenie podpowiedziało: Robert Lewandowski.
Wszystko przez ten skwar.
no i jak tu dogodzić człowiekowi zimno blee... chce słońca jak słoneczko daje wiele z siebie to jeszcze gorzej.. jak poszło córci??
OdpowiedzUsuń