czwartek, 13 czerwca 2013

work in progress

Do tamtych ośmiu kawałków puzzli dołożyłam kiedyś w zeszłym tygodniu chyba jeszcze z siedem. Czyli zostało mi jeszcze tylko 985, by mieć obraz całości. Obraz całości jest zupełnie zatarty, gdy kawałki w rozsypce.

Powiedział mi ktoś, że układanie wielu kawałków bardzo pomaga. Kup sobie matę, to nie będziesz musiała mieć oddzielnego stołu. Kupiłam. Ale jak tu układać, skoro prędkość tylko 7 na godzinę, gdy ostatnio trzeba gospodarować nawet każde sześćdziesiąt sekund na czerwonym świetle skrzyżowania? Czy mogę nie odesłać tłumaczenia tarcicy, krokwi i szalunków, w które ktoś, nie wiadomo dlaczego, dołożył pozycję "płaty śledziowe"? Przepraszam, ale z powodu składania świata z kawałków jestem obecnie niedysponowana?

Nie powiem tego w przychodni medycyny sportowej, gdzie cudem jeszcze rejestruję córkę przed jej meczami na Narodowym. Ani u fotografa, gdzie zamawiam zdjęcia z zeszłorocznych uroczystości. I mam wrażenie, że per saldo nie zalega mi 985 kawałków, ale trylion. I wiem, czuję to przez skórę, że miałam jakąś bardzo ważną życiową rolę do odegrania. Na Oscara, a wychodzi ledwo i ciągle cięcie, i od nowa. Schylam się do budki suflera, pusta, tej opcji widać nie wykupiono w pakiecie.

A sufler by się bardzo przydał. I niechby umiał układać też puzzle. Trylion kawałków z widokiem na niebo. Ale to już temat na ten drugi blog.

3 komentarze:

  1. za suflera mogę ja :D lubie układać puzzle a ile satysfakcji że będzie ułożone choć będzie Ci to długo sżło mnie też długo szlo ale teraz obraz wisi i cieszy oko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam i ostrzegam, wciągają. I bardzo ich dużo.
    http://www.jigidi.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O. Znaczy jest więcej Hobbystek.
    :)

    OdpowiedzUsuń