sobota, 22 czerwca 2013

proste cięcia

Okruszyna utknęła w zagięciu czasoprzestrzeni. Rodzina zepsutym autem odjechała na wieś. Udało się im pokonać tylko połowę drogi. Resztę na lince holu. Okruszyna została z uwagi na brak pewności co do miejsca z powrotem. Mimo że "okruszyna", mogła się nie zmieścić do auta zastępczego. Więc bije się z myślami, bałaganem i praniem. Pojedynczo te pojedynki są trudne.

A jeszcze wspomina występy Grzybka, na które białą koszulę zimową przerobiła na letnią przy pomocy nożyczek, ucinając rękawy. Boski w takich chwilach patrzy na nią podejrzliwie, ale ona dodaje, że i tak mankiety były brudne. I myśli, nie czas żałować drobiazgów.

W nocy Skakanka wróciła z Warszawy, a właściwie niemal nad ranem. Więc Okruszyna wyciąga mokre, zatęchłe zestawy strojów piłkarskich (padało mamo jak siedziałyśmy akurat na trybunie), zgniecione kanapki z niewiadomokiedy i brązowy medal.

Dziś Okruszyna, obłożona tymi trofeami, mimo woli płacze na klawiaturę między pralką i odkurzaczem, mając jedno marzenie, by się w życiu tylko odrobinę wszystko uprościło. Jak przerabianie koszuli z zimowej na letnią.

1 komentarz:

  1. Piękna jesteś, Okruszyno, tam, pomiędzy trofeami córki a bitwą z myślami,bałaganem i praniem :)
    Gitta

    OdpowiedzUsuń