niedziela, 4 sierpnia 2013

diamonds on the soles of her shoes

Mając strugi deszczu za towarzysza, prasuję całej rodzinie, a także i sukienkę, której odwijający się spód onegdaj kleiłam taśmą dwustronną. I dla odmiany z toreb wyciągam obcasy. Do toreb chowam z kolei kłopoty i mówię jak do czworonoga, co musi pilnować domu: zostań. Bowiem dzisiaj zostaję mamą chrzestną córeczki Kolegi-od-Książki. To ten rodzaj zaszczytów, którego nie można nie lubić.

Zdanżamy, choć to znowu kawałek ze wsi. Spotykamy Opalonych. Miło widzieć, jak wakacje komuś tak służą. Cieszą się, że przeżyłam spotkanie na drodze krajowej, a ja się cieszę, że miewam wiernych Czytelników i to takiej klasy, którzy nudę zabijają przy pomocy tychże historyjek zgoła o niczym. Gdybym chciała napisać o czymś naprawdę, mógłby nikt tego nie przeżyć, zachłysnąwszy się na przykład biszkoptem dopiero co umoczonym w kawie i łapanym do ust, zanim spadnie do filiżanki.

Wracamy na wieś, zamieniam obcasy na kłopoty, wierząc, że noszone w sercu Tego, co miłością pisze po horyzoncie, kiedyś zmaleją. Choć w tej chwili zasłaniają tyle świata za płotem. Boski ze Skakanką pognali na mecz, co zawsze tutaj o tej porze. A ja, jeszcze pełna kawy i ciasta, Opalonych ze wsi pozdrawiam. Jak dobrze było Was spotkać.


Paul Simon - Diamonds On The Soles Of Her Shoes

Powered by mp3skull.com

2 komentarze:

  1. Zrobiłaś mi ochotę na kawę. Na opaleniznę zresztą też. O pierwsze nietrudno, to drugie w sferze marzeń pozostanie raczej:-).

    OdpowiedzUsuń