Ma dziesięć lat, jak Skakanka. Szczuplutki jasny blondyn z bladą, uśmiechniętą buzią. Przyjeżdża co dzień na innym rowerze. Raz ogromna stara damka kogoś z dorosłych, raz rowerek jak dla pięciolatka. Co chwyci w domu. Nigdy nikt go nie szuka. Nikt nie woła na obiad, ani że już ciemno.
Jest bardzo posłuszny. Nie kłóci się i nie bije o zabawki. Dziś, gdy uderzył go w basenie u sąsiadów Karol, rozpłakał się. Krótko. Potem bardzo pilnował, żeby oczy były suche.
Dowiaduję się, że Mateusz powtarzał pierwszą klasę. Ma dwóch starszych braci, o których powiedział tylko, że są okropni. I dwie młodsze siostry. Nie mówi dużo, a gdy opowiada, jąkanie utrudnia mu szczęśliwe dotarcie do końca zdania. Przy odrobinie cierpliwości jednak się ośmiela. I oczy mu świecą filuternie.
Dziś się nie pojawia, choć zawsze był najpóźniej w południe. Przy obiedzie zastanawiam się na głos, co się mogło stać. Teść, który rano zjawił się u nas z Teściową, informuje mnie, że kręcił tu się taki koło płotu. I że go nie zapraszał, bo to od tamtej rodziny. Nie ma tu nic do szukania.
Na szczęście przychodzi na popołudniowy basen do sąsiadów. Witamy go owacjami. Gdzie byłeś, czemu nie przyszedłeś? Nie było was na dworze, odpowiada zmieszany. Daję mu ręcznik, żeby się zwinął, zabieram go z nami. Do domu. W drzwiach Teść pyta: A ty gdzie? Jakby on jeden nie wylosował biletu wstępu. Idziemy się przebrać jak co dzień, wyjaśniam. Nogi wytrzyjcie, macie brudne, woła jeszcze za nami. A przecież wymoczone w chlorze.
Jak bardzo się mylisz. Tato. Nie można powiedzieć żadnemu dziecku: CIEBIE TU NIE CHCEMY.
no i się popłakałam... za mało takich ludzi jak ty.. wciąż za mało...
OdpowiedzUsuńdon't you cry
Usuńej, ej, popatrz, jesteś Ty, Emko, jest sąsiadka, co Mateusza zaprasza na basen, jest wiele, wiele ludzi, którzy widzą w dzieciach, zwłaszcza tych, co mają pod górę, ich wyjątkowość. I potrzebę miłości. No.
Tak, dziecku tego powiedzieć nie wolno. Dorosłemu - jak najbardziej!
OdpowiedzUsuńChoć wolałabym nie mówić nikomu, że jest niechciany.
UsuńNie tylko nie można, NIE WOLNO!
OdpowiedzUsuńKażdemu należy się szacunek i miłość.
Tak.
UsuńJak dobrze spotkać w życiu Okruszynę serca...
OdpowiedzUsuńMartwi, że okruszyna nie zaspokoi głodu.
Usuńpamiętaj o chlebie i rybach... niby niewiele... niby okruszyna ... a jednak! udało się nakarmić tłumy. ziarnko do ziarnka... :)
Usuńto nie na moje siły...
OdpowiedzUsuńmasz swój temat do walki, powodzenia! O.
Usuńniektórym dorosłym wydaje się, że dziecko niewiele rozumie, a ono rozumie, widzi i czuje więcej niż my i siedzi to w nim aż po dorosłość
OdpowiedzUsuńNiestety.
Usuńile razy ja się spotkałam w dzieciństwie z nietolerancją innych dzieci.....dzieci bardzo to przeżywają,a dorośli nie przejmują sie tym...
OdpowiedzUsuńTo przykre. Ale dorośli mogą wzmacniać odporność, że "nie muszę być przez wszystkich lubiany."
UsuńDorośli często "wzmacniają" nietolerancję dzieci. Co gorsza, robią to również nauczyciele. I o dziwo, niekoniecznie tacy bez serca. Może to ich zwyczajnie przerasta...
UsuńJak dobrze, że Emka dała mi link do Ciebie!:))
OdpowiedzUsuńKażdy z nas może zmienić świat - okruszkami:))
Pozdrawiam!:)