Ja chyba zwariowałam, myślę, opalając nad gazem list z kolejną wskazówką. Miałam odsypiać kiepską noc. Miałam w ogóle. Ale przecież obiecałam Skakance. Obiecałam jej grę terenową, podobną jak trzy lata temu, gdy również upadłam na głowę i ratowałam przed wzajemnym pozabijaniem się dzieci od Szwagra.
Nie jestem dobrym reżyserem. Wykorzystałam już wszystkie kryjówki na skrzynki kontaktowe. Wymyślili herby, zrobili bazę z wieżą obserwacyjną, jak było napisane w tajemniczym liście; bandażowali sobie nawzajem nogi i strzelali z łuku. Określali kierunek wiatru i gdy myślałam, że muszą się już nudzić jak mopsy, przyszło dziecko kolejnego sąsiada. Czy on też może. Czy kartę tożsamości mogę mu wypisać i zeszyt podarować do notatek na temat.
Wiem, że nastolatek Hubert zwany Bercikiem chyba z sentymentu dla czasów, gdy jeszcze nie potrafił mówić, klnie jak szewc. Więc do silnych punktów w karcie tożsamości dodaję: "mistrz kulturalnej mowy". I drżę na myśl, jak ja tę piątkę urwisów ogarnę przez kolejne dni gry terenowej. W dodatku odmawiają opuszczenia posesji, aż nie zostawiam w szopie na narzędzia wskazówki: "Dobranoc".
Ludzie, módlcie się za mnie.
czy mogłabym dołączyć do tej zabawy?:P
OdpowiedzUsuńciekawa jestem, co będę miała napisane na karcie tożsamości :P
... Marchewka.
Usuń;)
:P
Usuńnoż jestem szoknięta!
miałam ostatnio pod opieką piątkę na basenie.... wiem co to znaczy a więc ... modlę się za Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jutro ciąg dalszy.
UsuńOkruszyno, pełny podziw i szacunek!
OdpowiedzUsuńAleż gdzie tam. Wielka improwizacja.
Usuń:)