wtorek, 28 grudnia 2010

either or*

Bo przecież nie można mieć wszystkiego. Człowiek taki duży jak topola, a tego nie wie. Nie można chcieć lepić z dziećmi aniołków, pisać książek, gotować przysmaków z ciasta francuskiego codziennie świeżych, jechać na komisję rehabilitacyjną syna po raz enty w ten hojnie opadający na ziemię śnieg. Odnieść sukces zawodowy na przyzwoitym szczeblu profesjonalizmu. I jeszcze szyć sobie sukienkę na sylwestra. No nie da się.

Ile by tupać jak dziecko i obrażać się na to, że jest jak jest, po prostu się nie da. Jeść czekolady i pierników, oraz batonów Danusia (absolutnie ulubionych) i nie tyć.

Pora zacząć wybierać. To kawa czy herbata?

*o ile się nie mylę, Kierkegaard coś popełnił pod tym tytułem. Jeśli kto inny, to mnie poprawcie.

2 komentarze:

  1. A to nie był jego doktorat?
    Kawa, potem herbata, zielona, potem znów kawa.
    Pies czy kot?
    Ustawowo należy powrócić do estetyki barokowej, i problem batonów z głowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem za. Jeszcze tylko skrzydełka na plecy i gotowa jestem na ołtarze.

    OdpowiedzUsuń