środa, 6 kwietnia 2011

groźba eksmisji

A jednak zaczynam podejrzewać jakiś spisek. Najwyraźniej, choć w tajemnicy tylko to mówię, nasze mieszkanie podjęło zamiar pozbycia się nas z domu.

Jesteśmy bowiem świadkami najdziwniejszych wypadków. Pranie całe wysypało się z łazienki, i chodzi po przedpokoju; majtki na butach, koszule prawie w toalecie, skarpety - wszędzie, gdzie dotruchtają, gdy nie patrzymy. Żeby przejść od wejścia do pokoju, nogi do góry trzeba zadzierać jak bocian, a i wtedy nie wiadomo, czy się nie wdepnie. Najgorzej w nocy; w nocy, wybrawszy się do toalety, można nie ujść z życiem. A nawet i we śnie nie jest się bezpiecznym: suszarka z praniem pokonuje ostatni metr od naszego łóżka i nieraz, gdy otwieram oczy, jakby zamierała w niecnej intencji.

Podobnie szafy. Atakują nas, wypluwając odzież w najmniej spodziewanych momentach. To już nie jest zwykłe utrudnianie życia, to jawna agresja. Nie wspominając o śmieciach (kubeł zawsze ma menisk wypukły i cokolwiek się do niego nie wrzuci, wypada z powrotem), łyżwach  (jeżdżą po przedpokoju, ścigając się z praniem) i obuwiu. Buty po prostu okupują drzwi, jestem pewna, że kiedyś nie damy rady wejść do mieszkania.

I wtedy pomoc społeczna przygarnie nas pod skrzydła i zafunduje śliczny domeczek z ogródkiem.

2 komentarze:

  1. Podobne koszmary w końcu zmusiły nas do wzięcia kredytu i kupna większego lokum. Obecne 49,5 metra kwadratowego zachowuje się równie agresywnie jak Wasze wrocławskie "m". Nasza wielodzietna rodzina marzy już o przenosinach, ale zanim to nastąpi czeka nas wiele spodziewanych i niespodziewanych atrakcji pod tytułem REMONT. Pozdrowienia z dalekiej prowincji. M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam w Was tę determinację i czekam, aż i my zdobędziemy się na wyprowadzkę - zanim mieszkanie samo nas eksmituje:) Pozdrawiamy piękne strony.

    OdpowiedzUsuń