W domu kilka czystych szyb i pobojowisko ogólne. Odkładam, zostawiam, przestaje mi zależeć; trzy dni od umierania ze strachu do zawinięcia w chusty i wielkiej ciszy robi na mnie zbyt wielkie wrażenie. Największą sztuką pogodzić w sobie to wszystko: Martę i Marię, drobiazgi i priorytety, mówienie i słuchanie, dzieci i dorosłość. Więc raczej w stronę milczenia, bardziej w stronę bycia, gdzieś w okolicach wąskiego dołu wykutego z skale, bez okien i drzwi, gdzie na linie spuszczano człowieka w dół i w ciemność absolutną.* Pisanie wobec pewnych spraw wypada blado przy braku pióra noblisty. Oszczędzę.
*ciemnica w tamtych czasach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz