- Jak się pani czuje?
- Never better! - odpowiadam entuzjastycznie, gdyż sprawdziło się, co mówiła koleżanka po piórze: po ekstrakcji zęba numer osiem pozostaje tylko euforia i upojenie własnym bohaterstwem, na którego brak dowody na piśmie postawiłam poniżej.
- W piątek może być kryzys - dentysta ostrzega, a ja zastanawiam się, jak długotrwała dieta kisielowo-budyniowa wpłynie na mój układ nerwowy.
- Zdobył pan doktor sławę - dopowiadam jeszcze, gdy Skakanka mężnie poddaje się borowaniu (jakże daleko jabłko padło od jabłoni w dziedzinie odwagi!). Nie powiem przecież, że sławę i pieniądze, bo to wyjątkowo skromny w oczekiwaniach finansowych stomatolog. Nie dodaję też nic na temat lekkich w tonie smsów, a podwójne życie bloggerki uważam za niewystarczająco istotne, by wyjaśniać przyczyny rozgłosu. Nie jestem też chyba całkiem pewna, czy to hobby, którym warto się chwalić. Co innego paintball, co innego joga czy kolekcjonowanie win z rocznika. Blog to obciach, doktoraty na tym zjawisku się pisze.
I myślę, jak małymi krokami, pierwszy mając właśnie za sobą, zbliżam się ku starości, gdy można już będzie śpiewać przy myciu zębów*.
*G. Burns
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz