Do bawarki wsypuję kulkę, co wygląda jak przestrzenny model molekuły - a podobno to tylko cukier. Na opakowaniu niebieski Kriszna rozmawia z zielonym Hanumanem, choć możliwe, że coś mi się pokręciło i to Wisznu z Shivą, o ile nie są tą samą osobą i jestem w jeszcze większym błędzie. Za nimi kopuła świątyni taka jak na zdjęciach z Indii w sobotę Mero pokazywała. Mero jest - obok mojej uczennicy, która właśnie przejechała na rowerze całą Nową Zelandię w dwa miesiące - najodważniejszym znanym mi obieżyświatem.
Powie ktoś: co za sztuka do Indii na kurs jogi czy gotowania wyskoczyć? A ja odpowiem: a wziąć córkę lat siedem i dwie siostry, i w damskim składzie koleją drugiej klasy (co jedzie przez wodę po torach ustawionych na przęsłach tak wąskich i bez barierek, że z drzwi wpada się wprost do wody), tramwajami wodnymi i autobusem MPK przez pół kraju przejechać - nie kwalifikuje się na co najmniej dwa i pół orderu?
Boski widząc nasze podróżniczki kąpiące świątynnego słonia, a także wnętrza mało trzygwiazdkowe (nie licząc tych gwiazdek co przezierają przez dziury w suficie), święte krowy zjadające śmieci na ulicach miasteczek oraz motorynki pędzące po pustyni - a na jednej z nich Mero w chuście jak Szherezada - sugeruje rodzinie rzeczonej, że powinna ją za nogę do stołu w kuchni przywiązać.
Nie wiem, jak rokuje to mojemu rozwojowi podróżnictwa - czarno to widzę.
Do głowy by mi nie przyszło naśladować. Podróże mnie nie kształcą.
OdpowiedzUsuńwieczorny
tak to opisałaś zgrabnie, że aż człowieka chęć bierze żeby jechać... :)
OdpowiedzUsuńach a nazajutrz się okazało, że bardziej prawdziwy czaj wyszedł zaparzony z herbaty granulowanej z indyjskich odrzutów dla biedaków - paczka za 15rupii
OdpowiedzUsuń(bo z polskiego Liptona jakiś szarawy był - przepraszam)
na przyszłość będę częstować gości najtańszą herbatą jaką mam na składzie
Dostaliśmy od Josepha też taką granulowaną o nazwie Taj Mahal - pomyślałam w południe o tym samym, że to świetny materiał na bawarkę:)
OdpowiedzUsuńA Lipton cy się obraził słysząc "szarawy"!
Prawdziwa herbata jest z Indii. tylko. Wyłącznie.
OdpowiedzUsuńIndie są centrum wszechświata. Nawet dla mnie, zakochanej w Barcelonie. A Pahar Ganj pachnie jak przedsionek raju.
I jeszcze uwaga merytoryczna: Szeherezada to nie ta bajka. Co prawda Mogołowie w Indiach muzułmanami byli, ale nie zakutali kobiet, respektując pandźabi, sari i kameez z salwarami. Poza tym to dupatta, a nie chusta ;-) Mero - czyż nie? :-)
Czy aby jednak tą dupattę nosi się na głowie?
OdpowiedzUsuń