czwartek, 29 listopada 2012

poszukiwane

Biegłam tak szybko, że podarł mi się worek i wysypały wszystkie słowa. Zbieram je, ale część w błoto, a część uciekła już dawno po drodze, zanim się połapałam. Schylam się, zawadza mi wszystko, by je łapać, kurtka pachnąca kotletami, bo wisi obok kuchni, szalik, co ma cztery kilometry, siatki z innymi sprawami i polecone wszystkie pilne i priorytetowe.

Gdybyście widzieli je gdzieś, wyrwane takie z kontekstu, proszę o zwrot. Ja bez słów nie czuję się najlepiej. Blednę i wiem, że gdy nie dam im w porę dojśćdo głosu, może już nigdy nie przejdę z biegu do spaceru. Uczciwego znalazcę proszę.

Między jednym przystankiem dziś a drugim wyższych konieczności, słyszę Streets of Philadelphia i to są te słowa do tego rytmu, że wszystko we mnie jak zwykle zamiera. I tęsknię za pisaniem tak, jak tęsknić może bezpański pies. Wstyd przyznać. Tęsknię za tym, żeby nie biec, ale iść, żeby doświadczenia brać do ręki, żeby nie wysypywały się na krawężnikach kolejnych dni. A teraz tak szybko się ściemnia.

Niechby to był spacer ulicami Filadelfii, nawet gdybym miała być unrecognizable to myself. Albo chociaż wokół bloku, w poprzek tej wilgoci zżółkniętej od ulicznych latarni. Wokół bloku, za to kompletnie bez celu.


Streets of Philadelphia

Powered by mp3skull.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz