niedziela, 20 czerwca 2010

my bleuberry nights

Jestem nieco pod wpływem My Bleuberry Nights, być może wszelkie wpływy udzielają się bardziej na skutek kolejnej nieprzespanej nocy, przy akompaniamencie Skakanki.
Film jest z kategorii ulubionych, w których nie dzieje się nic poza bohaterami, albo dzieje się mało -w warstwie akcji, efektów, błyskotek. Film robi Jude Law jako zwykły chłopak z Manchesteru, i bliski mi jest jako właściciel działalności gospodarczej, z którą się budzi i zasypia - bez frustracji i bez żalu do świata, że sukces bardziej oparty na satysfakcji niż pełnej kasie. Więc Jude Law, którego nie zwykłam lubić za bardzo, ten film po prostu wygrywa, i ogrywa pozostałych aktorów, a w zasadzie aktorki, z ich ról. No bo Rachel Weisz gra tym, że jest piękna, ale po kwadransie przecież przestajemy jej zazdrościć. Natalie Portman gra tą samą bezczelnością, którą podbiła kino w Closer, i mimo że owa dziewczęca bezczelność robi wrażenie, to przecież jest to danie odgrzane i nic nowego pod słońcem.

Nora Jones, która wylosowała główną rolę kobiecą - bo przecież nikt by jej nie zaangażował po castingu - psuje mi ten klimatyczny film. Mam bowiem ciągle wrażenie, że jej tępy wyraz twarzy ulegnie jakiejś metamorfozie. Ale nie, wyraz twarzy od pierwszej do ostatniej sceny pozostaje tępy, i cała transformacja bohaterki - miłej ale nijakiej - polega na tym, że na końcu filmu nosi czapkę, której nie było na początku. Ale to nic, to nic, wyobrażam sobie w tej roli filigranową Audrey Tatou, i film jest bardzo, bardzo dobry i spójny, i te niuanse wygrywane przez Law mają w tej obsadzie swój żeński odpowiednik. Tylko jak oni by się dogadali, on z akcentem Mancunian ("me mommy told me") i ona z tą swoją zwiewną francuszczyzną - that is the question.

2 komentarze:

  1. dzień dobry! właśnie z Wiśnią zobaczyłyśmy, że napisałaś o "MBN" i obie: e, taki sobie film:) ale co za recenzja! :) nie wiem, jak Wiśnia, ale ja obejrzę sobie jeszcze raz, bo nie pamiętam w ogóle niuansów lalusia Law...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, no Law to był lalusiem w The Holiday i może jeszcze trochę w Holmesie. Ale w Closer to raczej loser niż laluś, co? Czyli Wiśnia w Krakowie? Gdzieś mi się zapodziała.

    OdpowiedzUsuń