niedziela, 20 czerwca 2010

niedzielna pracownia

Skakance robię inhalacje klejem do dekupażu oraz werniksem satynowym. Próbujemy bowiem w naszym siedzeniu w domu i zdrowieniu Skakanki czymś się zająć. Efekty z próbką możliwości nabytego aparatu:

I jeszcze detale - skrzynki Skakanki na bibeloty:


Oraz wyposażenie biura - sekretarzyk (przerobiony ze znienawidzonego mahoniowo-śliwkowego), prezentowany bez szuflad, i wizytownik; obie prace zaczęte zeszłego upalnego lata:

Prace wykończeniowe trwają, to stan surowy zamknięty.
Słusznie należy się obawiać teraz rozwoju wypadków: zakładam blog "craftowy", fotoblog i zaśmiecam blogosferę kolejnymi dowodami manii, żyjemy bowiem w czasach, gdy każdy może być artystą, a nawet jeśli się z tym nie urodził, może w każdej chwili się nauczyć w trybie korespondencyjnym. Gdy o tym myślę, pisanie powieści wydawało się jednak bardziej oryginalnym zajęciem. Ale kto powiedział, że ma być oryginalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz