Szyję.
Na maszynie wypożyczonej przez Opaloną.
Wydaje się, że super szybko, gładko i fachowo; dopiero odwrócenie materiału na drugą stronę ukazuje złożoność ściegu i swobodne jego dygresje. Myślę, tak z wieloma sprawami w życiu, wrażenie ma człowiek takie, że nadaje swemu życiu postęp jakiś czy tor, a po uchyleniu rąbka widzimy pijany zygzak, zawijasami biegnący mniej więcej na azymut. Natura perfekcjonisty się we mnie zżyma; tak trudno przyjąć do wiadomości, że ideał polega na braku ideału, na wklęśnięciach, krzywiznach i niedoskonałościach.
Szycie kolejnych centymetrów średniowiecznego płaszcza byłoby bardzo relaksujące, gdyby nie fakt, że wyjazd zbliża się nieubłaganie, pralka dudni, sen jeszcze w dalekiej perspektywie. Arturo ofiarowuje się w kwestiach montowania dachowego bagażnika, a ja szukam soli trzeźwiących. Zagajewski kiedyś mówił w radio, że każdy wyjazd z domu, proces wybierania się , z rewolucyjnymi akcentami w postaci pakowania rzeczy z przypisanych im miejsc - to dla niego pewien rodzaj śmierci. Pytałam wielu osób, czy myślą podobnie, ale nie. Widocznie piszący, utalentowani bardziej (poeci) i mniej (blogerzy), cierpią na podobne neurozy. Świat układają w kostkę, jako zdezorientowani nadwrażliwcy, oswajają chaos każdego dnia na nowo sobie słowami tłumacząc. Albo chociaż niektórzy.
Pan Zagajewski niech wybaczy czelność snucia pewnych analogii.
Hm. Pominę nieprzystającą do postmodernistycznego (internetowego) i postderridowskiego świata, niezrozumiałą zupełnie hierarchizację i wartościowanie - bo nawet taka Lipska w swym geniuszu, czy Pound, w czym niby są bardziej?!?!?! No?!?!
OdpowiedzUsuńDla mnie wyjazd to nie tyle śmierć, ile przejście za horyzont czarnej dziury, trafienie w inną, równoległą czasoprzestrzeń, alternatywny wszechświat. Ale może to to samo, co umieranie? Wyjazdy w wakacje to w ogóle wyjście poza czas i przestrzeń :-)
Sprawdź naprężenie dolnej nici :-D
Oczywiście nie chodzi mi o to, żebym tu aspirowała do nie wiem jakich talentów, ale uznajmy, że nie bardziej-mniej, ale że inaczej.
OdpowiedzUsuń