"Nietykalni." Ależ to był film.
Bo na koniec Andy zaproponował kino.
Nie tylko dlatego, że ja też uważam, że muzyka pop zakończyła się na Kool&the Gang oraz Earth, Wind & Fire. I nie dlatego tylko, że śmialiśmy się z Boskim dokładnie w tych samych momentach, nawet jak na sali było cicho i nie wszyscy jakby łapali.
I nie tylko dlatego, że powtarzaliśmy sobie cytaty po aktorach, jako starzy frankofilowie.
I nie tylko dlatego, że każdy z nas potrzebuje takiego "Murzyna" (przepraszam za słowo!) - takiego przyjaciela od nagłej potrzeby, który w jak trzeba da kopa w siedzenie albo rozśmieszy w najsmutniejszym dla nas momencie.
Fajna jest też ta myśl, że samemu też można być takim przyjacielem. Taką częścią także rodzinnego teamu.
A teraz idę plaskać komary obuwiem domowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz