Gdy wszyscy przyjeżdżają do Wrocławia na mecz, my wyjeżdżamy na wieś.
Gdy piszę te słowa, Czesi już zdążyli strzelić gola. Tak, nie należy lekceważyć przeciwnika. Nie wiem, co bardziej przejdzie do naszej rodzinnej historii: ten mecz, płacz kibiców, nocleg naszego syna w przedszkolu i jego wykończenie imprezami wieńczącymi rok szkolny, czy nasze wykończenie tymiż.
Wobec wszystkich przegranych dzisiaj z własną wytrzymałością, wpuszczony gol i ostatnie miejsce w tabeli nie będzie zbyt wielkim rozczarowaniem. Co za szczęście, że jutro - o ile nie nastąpi trzęsienie ziemi lub trąba powietrzna - też jest dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz