Wypadałoby się zmobilizować i sformatować dom w torby w godzinę. Ze szczególnym uwzględnieniem szalików, peruk i czapek w barwach narodowych. Zwłaszcza, że Boski Andy jeszcze nie wie, czy wziął dziś urlop, czy nie. Gdyby się okazało, że nie, start pracy musiałby nastąpić o dziewiątej spod śliwki na wsi.
Kompaktowanie rzeczywistości idzie mi z roku na rok co raz lepiej. Za trzy lata zmieścimy się wszyscy w kosmetyczki. Gorzej z pisaniem. Raczej dłużej i więcej, bo nie ma czasu, żeby zrobić krócej. Całe szczęście, że póki co słowa się mieszczą w rzeczywistości. I tak wiele jeszcze rzeczywistosci czeka na spakowanie w słowa.
Ciekawe, czy wejdzie nam do auta koń na biegunach, co się przestał mieścić w naszym salonie wielkości szatni klubu trzeciej ligi.
Dziś jestem też TU.
Przynajmniej spontanicznie i autentycznie. I więcej osób zrozumie :D
OdpowiedzUsuń