poniedziałek, 10 grudnia 2012

the lunatic, the lover and the poet

Miałam nadzieję wpaść tu na chwilę ciszy po pełnym wrażeń dniu.

Ale wtedy mnie oświeciło, że to już naprawdę ostatnia chwila, żeby zrobić przelew na ZUS.

I jak tu nie zginąć w tej nieustannej potyczce prozy życia i jej nieodwołalnych powinności z tym "airy nothing", o kórym pisał Szekspir. Bo pisał w Śnie nocy letniej. O przywileju udzielania schronienia rzeczom nieważnym i przezroczystym, by przyodziane w słowa mogły się czuć na tym świecie choć trochę mniej bezdomne.

Dobrze się w tej roli roztaczania opieki nad "airy nothing", jak pamiętam, sprawdzają trzy zawody: poeta, zakochany i wariat.

Ale w żadnym z nich nie da się uzbierać na ZUS.

4 komentarze:

  1. ach te zusy i inne instytucje cięzkie zawsze są i skomplikowane...

    OdpowiedzUsuń
  2. A i Zus zdaje się nic nie uzbiera, chociaż zbiera i zabiera ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypomniałaś mi że zapomniałem wpłacić, dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby to powiedzieć: też należysz do kategorii łapiących w garść "airy nothing". :)

      Usuń