Miałam nadzieję wpaść tu na chwilę ciszy po pełnym wrażeń dniu.
Ale wtedy mnie oświeciło, że to już naprawdę ostatnia chwila, żeby zrobić przelew na ZUS.
I jak tu nie zginąć w tej nieustannej potyczce prozy życia i jej nieodwołalnych powinności z tym "airy nothing", o kórym pisał Szekspir. Bo pisał w Śnie nocy letniej. O przywileju udzielania schronienia rzeczom nieważnym i przezroczystym, by przyodziane w słowa mogły się czuć na tym świecie choć trochę mniej bezdomne.
Dobrze się w tej roli roztaczania opieki nad "airy nothing", jak pamiętam, sprawdzają trzy zawody: poeta, zakochany i wariat.
Ale w żadnym z nich nie da się uzbierać na ZUS.
ach te zusy i inne instytucje cięzkie zawsze są i skomplikowane...
OdpowiedzUsuńA i Zus zdaje się nic nie uzbiera, chociaż zbiera i zabiera ;)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi że zapomniałem wpłacić, dzięki.
OdpowiedzUsuńJakby to powiedzieć: też należysz do kategorii łapiących w garść "airy nothing". :)
Usuń