wtorek, 19 lutego 2013

nieskończeni

Dni widzę, że od piątku do wtorku gdzieś wcięło.

Wcięło też coffeebreaki, stąd brak pisania Czytelnikowi do kawy. Czego jakośo żałuję, nawet jeśli Czytelnik między jedną www a drugą nie spostrzegł braku nowości w zakładce. Ja tu bowiem wpadałam na chwilę ciszy, mimo że tete a tete o niczym. Codzienność przechyliła się w stronę odhaczania zadań w tempie. Myślałam, że taki stopień koncetracji jest dla kobiet nieosiągalny kompletnie, a jednak.

Chociaż nie. Mamy od kilku już dni serię odwiedzin. I są to znowu rozmowy kończone przed końcem. Którego nie widać.

I myślę, gdy na klekoczącej klawiaturze na bibliotecznym komputerze piszę, że to już tak będzie. Że doskwierać będzie do końca niemożność ani wypowiedzenia, ani wysłuchania do końca. Za mało, za krótko, do zobaczenia znowu.

Fajnie to pomyślane, żeśmy tak niewystarczalni, że zawsze gotowi na spotkanie.

1 komentarz:

  1. ja na blogi zawsze wieczorem przed snem hehe mnie tez nie było wiec nie zauważyłam Twojej nieobecności. a jednak jest tobie jeszcze coś co może Ciebie w sobie zaskoczyć

    OdpowiedzUsuń