Z Mero idziemy na ten film. To film, który mogłam obejrzeć tylko z Mero, bo nikt inny by nie wytrzymał. I nie śmiałby się tam, gdzie ja.
Bo "Poradnik..." to jest kino specyficzne. Niby komedia, obejrzysz zwiastun i tak Ci się zdaje - oto kolejna walentynka na luty. Dwie młode dziewczyny, co tak pomyślały, w połowie seansu opuściły salę kinową. Zresztą zasadniczo pustawą.
Temat jest mało medialny, choroba dwubiegunowa. Innymi słowy, depresja maniakalna. Jeszcze innymi słowy, piekło dla człowieka nią dotkniętego i również piekło dla jego rodziny. Nie wiadomo, dla kogo gorsze.
A w filmie całe spektrum różnych przypadków, żebyśmy nie mieli wątpliwości, że istnieje "normalność" w wersji pure. I oczywiście absolwenci terapii, gdzie -ii oznacza ich wielość i nieskończoność. Z czasem świetnie przyswajają język psychologii, umieją już wszystko nazwać - i są nadal w połowie drogi do radzenia sobie ze sobą. Bo zakończenie powieści Hemingway'a może być tak wkurzające, że wyrzuca się książkę za okno razem z szybą.
Jedynie przepaści akceptacji i wiary w człowieka ratują przed opuszczeniem rąk. Jestem za.
lubię takie filmy mocno psychologiczne... musze jakoś zdobyć ten film bo u mnie w mieście nie ma kina
OdpowiedzUsuń