Piszę w tych dniach tak wiele, że nie ma kiedy pisać.
Obiecałam przecież, że do kawy będzie łatwa literatura faktu codziennego, super nasz ekspres między poniedziałkiem a niedzielą. A tu zastój. Spieszę.
Suszę róże, wiszą mi nad głową i pachną, Skakanka wiązała pętelki. Kupiłam jej pióro na naboje, kolejne, wyprawa trwała godzinę. Ale chyba nie dlatego Grzybek dziś ze mną w domu smarknięty. Wykończyła go kariera aktorska na prawdziwej scenie. Rolę odegrał fantastycznie, jako jednemu z całej grupy przedszkolnej nie zadziałał mu mikrofon, ale powiedział tak głośno i wyraźnie, że słyszeli ci z ostatnich rzędów. A miał rolę menela, który rzuca gazetą w instytucję dobroczynną.
Jemu zawsze wiatr w oczy. Chciałabym jego pogody ducha! Będzie kiedyś wielki, widać to już teraz po tym, jak dzielnie znosi małe trudne rzeczy.
Wykończyły go przeciągi na scenie, gdy zespół muzyczny wynosił sprzęt.
Zaraz uczeń z Past Simple. A w biurze magazyn. Musicie kawę dopić już beze mnie, zmykam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz