wtorek, 8 stycznia 2013

panowie proszą panie

Drogi Czytelniku, jeśli chcesz nadrobić w trzy dni dekadę zaniedbań w swoim obejściu - zaproś do siebie jakiegoś Special Guest.

Niezawodność tej metody potwierdził dziś Boski Andy. Weźmy szybę stłuczoną w drzwiach pokoju Skakanki rok temu. Ale nawet wyprawa w śniegu z drzwiami do szklarza (nie wiem, czy szedł z nimi, czy jechał jak na snowboardzie) - to nic w porównaniu z montażem zamka do drzwi w łazience (tego nie było przez lat 9).

Nie wiem, czy wspominać Boskiemu coś na temat dzwonka do drzwi (5 lat?). Odzwyczaiłam się kompletnie i na jego dźwięk mogłabym dostać czkawki. Więc lepiej nie.

Ale prawdziwym zaskoczeniem jest dziś Grzybek. Nasz syn, nosiciel wielu zagadkowych syndromów, człowiek o niesłabnącej pogodzie ducha - prosi mnie do tańca. I udziela instrukcji: ręka tutaj, łokieć prosto i tak. I tańczy ze mną walca angielskiego. Prowadzi i odlicza kroki, skupiony taki.  

Synu, mówię, to jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia.


3 komentarze:

  1. no cudowna chwila mnie też to czeka za jakieś 5 lat a może i dłużej

    OdpowiedzUsuń
  2. no to wyjątkowo pożyteczna wizyta się szykuje;-)
    a ja tańcuję po domu z córą, która w przypływie głupawki porywa mnie do walca:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Potwierdzam, metoda skuteczna. A właściwie to jedyna :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń