poniedziałek, 14 stycznia 2013

post pugnam

Boski Andy opuściwszy plac boju - padł. Zorganizowana pospiesznie izolatka, wśród klocków lego w pokoju Grzybka, to obecnie oddział zdalnej korporacji i intensywnej terapii, czytelnia oraz punkt przyjęć ludzi z problemami. Gdy Okruszynie dla przykładu rozpadł się telefon. Dodam, że nienaprawialny w ojczyźnie, by dać głębszy wyraz problemowi.

Trzymam się jakoś. Z Georgianą ustaliłyśmy, że do Programów Fundacji należy dopisać "JA+Przeziębienie Męża". Miałyśmy nawet pomysły na tytuły 5 i 6 konferencji.

Z kołtunem na głowie, bo nie było kiedy co z nim zrobić, i workami pod oczami - z którymi nic się zrobić nie da, od świtu po zmierzch zawiaduję i obsługuję. Miało spaść 12 centymetrów śniegu, a spadło zapewne 47, zdejmuję je z auta z mozołem. Zapominam tornistra Skakanki ze szkoły.

A podobno nieźle sobie radzę z dużymi projektami logistycznymi.

Podobno.

4 komentarze:

  1. Nie tylko podobno, ale bardzo, bardzo;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do mnie na rekonesans stanu rzeczy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe jasne że sobie radzisz najważniejsze ze skakanki nie zapomniałaś co tam tornister no i szybkiego powrotu do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń