niedziela, 20 stycznia 2013

w starym kinie

Budzi mnie pożar w gardle.

Tak to jest. Teraz trzeba już oswajać się z myślą, że uważać trzeba na wszystko. Zawiniła zimna lemoniada wypita pospiesznie po kolejnej sesji baletów z Boskim, z którym w życiu przetańczyliśmy już tyle, ze kroki układają się same.

Niektóre Złomy przyszły na bal chyba z dziećmi, zastanawiam się, gdy zespół ogłasza, że grupa dziewcząt poprosiła o puszczenie muzyki ze smartfona. I wtedy leci coś, co słyszę po raz pierwszy, ale w stylu techno potańcówek w Killer Blue, gdzie się kiedyś chodziło z Ralfetką. Chmara latorośli wychodzi na parkiet i wszystkie tak samo podskakują. Gangam style. Wśród nich Żona Organizatora balu. Nasz stolik patrzy jak dziadkowie z loży.

Podchodzę do niej potem i pytam: ale skąd Ty to potrafisz? A ona się śmieje: a co, córki nie masz w szkole?

Potem z Arturo wymieniamy uwagi w tańcu. Już nie ma tak jak kiedyś, kiedy my się bawiliśmy. Jesteśmy pogrobowcami pewnego stylu, mówi.

Wracamy do domu. Zapytuję Skakanki. Jasne że zna i może mnie nauczyć.

Sześć kilo temu miałoby to jakiś sens.

1 komentarz:

  1. teraz wszystko się zmienia... pamiętam jak się zaszokowałam kiedy byłam na dyskotece w plenerze na wiosce a tam dzieci dorośli tańczą w parach zaszokowało mnie to w mieście już nie widziałam by taka 15 czy 16 tańczyła w parze z kolegą... ech zmienia się wszystko

    OdpowiedzUsuń