środa, 18 września 2013

biuro rzeczy zagubionych

Od kilku dni podejmuję poszukiwania. Szukam odrobiny ciepła w kaloryferach. I nic. Elektrociepłownia nie przejmuje się takimi okruszynami, co wdziewają po domu paltocik, gdy tylko skończą się prace polowe. Doceniam bardziej przegrzewanie się procesora w laptopie i z wdzięcznością przytulam w charakterze grzejnika.

Z powodu zmian klimatycznych ludzkość w domu się posmarkała. Zakupiłam więc pakiet chusteczek w lidlu. Wraz z wagonem innych rzeczy, co wyszły. Rzeczy wychodzą często i niespodzianie. Dziś wieczorem wyszedł chleb i myślę, że zostałam jednak ja najzdrowsza, by skoroświt wyjść po pieczywo.

Wieczorem odkrywam, że zapodział mi się jeden dzień. Jutro miała być środa. Zapytałam dzisiaj każdego członka naszej rodziny, i stwierdzili zgodnie acz niezależnie od siebie, że w to miejsce zjawił się czwartek. Niełatwo jest tak nagle stracić jeden dzień z życia i planów. Nie mam też wspomnień dni zeszłych, mimo że ciągle w zawrotnym tempie, i nawet na niniejszym blogu brak notatek wskazuje na luki w świadomości.

Zarazem chciałabym zareklamować okruszyny jako stworzenia o niewielkich potrzebach życiowych. Po pierwsze, odrobina ciepła. Po drugie, ktoś trzeźwo myślący, kto powie, jaki dzień. Po trzecie, kilka linijek wolnych do zapisania.

Wychodzi na pewno taniej niż chomik czy rybki.

3 komentarze:

  1. Na blogu notatki to jedno,
    ale co z notatkami w całym zestawie notesów?

    Nie wiem czemu i skąd, ale też mnie dopadł taki pęd mijania dni...

    OdpowiedzUsuń
  2. W notesach bardziej, a przynajmniej część korespondująca z prozą życia.

    To pozdrawiam i uciekam. Chyba już pora na przystanek "Jezus". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jutro przystanek "Maryja" :)
      rozpoczyna się peregrynacja!

      Usuń