Pani Zosia utknęła z wózkiem na zakupy i kijkiem do nordic walking pod bramą. Próbujemy iść, ale niedasię. Pani Zosia walczy od lat z nowotworem mózgu, który rozpoczął swój ostatni atak. Zbieżność podeszłego wieku i złośliwości guza opowiada o tym, że Pani Zosia, choć bardzo dzielna, będzie musiała z dnia na dzień akceptować coraz więcej ograniczeń. Widuję jak zorganizowana siatka sąsiadek, z którymi grywała w scrabble i pożyczała książki, jej towarzyszy w tych okolicznościach.
Przynoszę zakupy, których jak na bankiet, dwa kilo śliwek na knedle, bo syn przyjeżdża, i Pani Zosia opowiada jednym tchem, co już zrobiła, a potem łamiącym się głosem, czego nie, bo nogi nie poszły. I za głosem podążają łzy, i Boże kochany, tyle razy w różnych okolicznościach życiowych nie potrafiłam tego zrobić, doznawszy nagłej sztywności ogólnej - przytulam ją mocno i opowiadam, jaka jest dzielna i jak wszystko będzie dobrze, i jak nie może harować w kuchni ponad siły.
Całe moje bycie bardzo ostatnio zajętą i wszystkie sprawy, co muszę i chcę, wydały się dziecięcym placem zabaw przy polu bitwy Pani Zosi.
niesamowita Pani Zosia wspaniała i dzielna Kobieta...nie znam jej ale po tym co napisałaś fajnie że się nie poddaje
OdpowiedzUsuńAha. :)
OdpowiedzUsuń