Nigdy nie dowierzałam patosowi, skończył się dla mnie z Homerem; podziwiałam zaś tych, co potrafią opisywać rzeczywistość przy użyciu minimalistycznych środków. Ale dziś przeczytałam fragment wiersza Herberta o Katyniu, i jego siła uderzeniowa kazała mi się nad nim zatrzymać. Pierwszym obrazem, jaki odtworzyła moja pamięć dziś po przebudzeniu był ten dym, ta mgła i ta nicość, ten kompletny brak na dowodu istnienia tych, co wsiedli na pokład. Brak po nich śladu. Bo zmysły domagają się dowodów i śladów.
Tomaszu, uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś.
przeleciał ptak przepływa obłok
upada liść kiełkuje ślaz
i cisza jest na wysokościach
i dymi mgłą smoleński las
Z. Herbert "Guziki"
Boże, jak wstrząsające sa słowa "dymi mgłą", jak bardziej makabrycznego - o ile to możliwe - nabrały sensu od wczoraj...
OdpowiedzUsuńCały Herbert. Krótko, prosto w serce. Całe haiku świata się przy Nim chowa.
A ja zamiast "przy herbacie" przeczytałam "przy Herbercie"...
OdpowiedzUsuńDziękuję za to spotkanie przy Herbercie.
OdpowiedzUsuń