I tak przy gołąbkach własnej roboty, które rozpływają się w ustach, zostaję angielską guwernantką Artura i Opalonej, porą wieczorowo-nocną. Opalona ma już żurek na jutro, Arturo w excellu zamieszcza cały plan majówki z ilością ciepłych skarpet do zabrania na głowę włącznie, i mam refleksję na temat mizernych swych talentów organizacyjnych.
Jakby rzutem na taśmę postanawiam jednak wykazać się przemyślnością i rano w piekarni kupuję cztery bochenki chleba oraz szesnaście bułek. Z myślą o weekendzie. Następnie sztangę srajtaśmy i rękawice gumowe do umycia auta wewnątrz i na zewnątrz. Wszystkie te załatwienia we wczorajszej fryzurze i bez makijażu, gdyż rano nie zdanżam. W pasażu handlowym mijają mnie piękne panie dopasowane w każdym calu do trendów na sklepowych witrynach i wiem, że to te, co zdanżają. Wstają o piątej, rzucają maseczkę na twarz, peeling i takie tam inne, potem fryzura z bryzą rozświetlającą i korporacja. Ale mijam też panie z zestawem do sprzątania na kółkach, w gumowych rękawicach, z wczorajszą fryzurą i w niewyprasowanym T-shircie z lumpeksu. Tworząc z nimi kategorię tych, co nie zdanżają, zazdroszczę im jednakże nieco tego etatu.
Wszystkie kobiety świata powinny mieć możliwość zakładania, na modłę arabską, co najmniej do południa chustę zakrywającą głowę, z otworem na oczy jedynie, w wersji pozwalającej na zupełnie bezpieczne prowadzenie auta, howg.
OdpowiedzUsuńA we Francji chcą im zabronić, ot co.
OdpowiedzUsuń