Dziś rano brutalność Rewersu nie przyprawia mnie już o mdłości, ale dalej nie rozumiem, co się stało w połowie filmu z tą błyskotliwą komedią. Nadal się czuję, jakby Lankosz mi z ekranu chlusnął wiaderkiem z szaletu i nie wiem, nie rozumiem, z jaką intencją, poza tym, by pokazać: tego w polskim kinie jeszcze nie było. Ano nie było. Kiedyś też ludzie nie wieszali się w internecie, a jeszcze gorzej - inni nie patrzyli na te sceny z zapartym tchem. A Lankosz mówi w wywiadzie: trzeba było coś zrobić z tą 20-minutową sceną w jednym pokoju, żeby się widz nie znudził. Więc ćwiartkę wykorzystał na gwałt, a ćwiartkę na umieranie. I widz miał uciechę.
W połowie komedii nie funduje się jednak gwałtu i śmierci rozkładanej w wannie, tak jak po wiadomościach tv nie puszcza się kolorowych reklam. Ponieważ nikt nie wpadł na pomysł, że powinien wtedy spadać na ekran czarny kir - zamiast uśmiechniętej pogodynki w dolce gabana. Od lat więc nie oglądam wiadomości, a od wielu miesięcy - tv w ogóle. I nie przeszkadza mi to.
Witamy w klubie.
OdpowiedzUsuńTak na marginesie...Ciekawe, czy ktoś prowadził badania nad osobami porzucającymi tv. Bo jak ktoś rzuca palenie to po iluś tam latach organizm się oczyszcza i płuca pracują jakby ex-palacz nigdy nie palił. Ciekawam, po jakim czasie u przeciętnej (tzn. nie nadwrażliwej wg stereotypowej skali nad-wrażliwości)osoby porzucającej wiadomości obrazkowe wrażliwość na świat wraca do jakiej-takiej normy.
Masz jakieś dane z obserwacji i porównań?