Przecież nie mieliśmy pojęcia, że wrzesień zacznie się jeszcze w sierpniu chłodnymi wieczorami i zmrokiem - jak gdybyśmy nie potrafili korzystać z wiedzy gromadzonej od lat. Więc jesteśmy z jednej strony kompletnie zaskoczeni i zbici z tropu, z drugiej zaś - przecież przygotowani. Mamy bowiem lampę. Co prawda przez jakiś kompletny zbieg okoliczności nabytą, bo kupowaliśmy ją od ośmiu lat i przeciwwskazania finansowe nakładały się na wiek dzieci, grożący kalectwem lampy bądź potomstwa. A tu w jedno popołudnie podjęliśmy decyzję - i jest jak znalazł.
Montaż nie był łatwy. Boski Andy musiał nawet po raz pierwszy w życiu ubrać na siebie gumowe rękawice, dokładnie takie, jakie nosiła Hiacynta Bucket w Co ludzie powiedzą - w bijącym po oczach kanarkowym kolorze. Żarówki halogenu, którą trzeba było samodzielnie poskładać z części, nie można bowiem dotknąć palcami. Ja, jako abnegat instrukcji, pewnie bym to zrobiła i halogen świeciłby krzywo lub wcale. Boski Andy dołączył jednak do galerii migawek z prac domowych w kolejnej twarzowej odsłonie, trochę jak udomowiona drag queen. Tym, co nie czytali mnie archiwalnie przypomnę, że podczas wiercenia sufitu pod lampę sufitową z rok temu, miał na sobie twarzowe okulary do pływania - i nie zdjął ich również wówczas, gdy do dzieci przyszedł pediatra.
Zobaczymy, w co uda się przebrać przy następnej lampie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz