poniedziałek, 23 sierpnia 2010

sisters, borthers

Nie wiem, czy nie powinnam do obiadu dodać stroju ludowego. Nie wiem, czy o naszym gościu można napisać "Pakistańczyk", gdyż to obywatel Wielkiej Brytanii. Z pewnością żyjemy w kraju multikulturalnej nędzy, i gdy odwiedza nas przedstawiciel zakorzeniony w tak odmiennej strefie czasowej, a do tego, powiedzmy sobie szczerze, muzułmanin, tworzy się klimat pewnej sensacji. Tyle już razy miałam do ściany przybić mapę świata, żeby jego środek przestał wypadać we Wrocławiu, a lepiej jeszcze - w Warszawie, gdzie problemy z polskością są mniejsze niż tu, gdzie mamy poniemieckie muzea, uczelnie i szpitale - i nie udało się. Po ostatnich remanentach, za radą Ali McB, zafoliowałam sobie ręcznie mapę Europy i UK, i teraz zdobią drzwi home office, z elegancką ramką z bristolu. Tak, wchodząc i wychodząc mijam nasz stary kontynent, ze wszystkimi powodami do chluby z postępu cywilizacyjnego, z całą nadętą filozofią Greków i Rzymian, którą ulubiony mój Emmanuel Levinas nazwał przecież filozofią wojny, nie dialogu. I gdy tak przechodzę obok powieszonej Europy, środek nadal wypada koło Warszawy, powiedzmy gdzieś w Pruszkowie czy Markach - na pierwszy rzut oka widać. I myślę, jak się mieści w głowie tylu Polakom, że Jezus był Żydem i jadał rękami, a co gorsza, Jego Matka - również. Podejrzewam, że uważają to za dziejową plotkę, gdyż wszyscy wiedzą, że naprawdę w ich żyłach płynęła czysta sarmacka krew, a święty Józef miał zakład stolarski na Woli.

Jemy leczo z cukinii i między jednym a drugim kęsem pytam, jak tam relacje z Hindusami. Bardzo dobre, gdy się z nimi rośnie w jednej dzielnicy podlondyńskiego miasta.

Lubię te momenty, gdy środek świata wypada tam, gdzie stoi drugi człowiek, z całą swoją, jakże metafizyczną, odmiennością.

5 komentarzy:

  1. "Lubię te momenty, gdy środek świata wypada tam, gdzie stoi drugi człowiek..."
    Cudownie piszesz, brak słów komentarza.
    Przychodzę do Ciebie przez cały ten okres mojego "milczenia", może tylko nieco rzadziej... czasami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję zatem za odwiedziny i dobre słowo:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakby Ci tu powiedzieć, że Levinas...

    Ale skąd Ty wiesz, że Matka Jezusa w ogóle coś jadła? Takie przyziemne czynności jej przypisujesz... Może jeszcze miała żydowski nos, co?!

    Narodowy wieszcz, "do spółki" z literatem Witoldem G., tak kiedyś ujął znad gitary prawdę o Polakach:

    U Żyda pił, batożył Żyda
    A przed żydowską Matką klękał
    I czekał łaski malowidła
    Najświętsza ratuj go Panienka!

    http://www.youtube.com/watch?v=yMXqbKUZTNk

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, Levinas, ale ciiii... To Francuz, tak między nami;)
    Dziękuję ze śliczny wierszyk, nauczę dziecko.
    Ramadan w chorobie i przed operacją nie obowiązuje, mieliśmy dyspensę:)

    OdpowiedzUsuń