niedziela, 22 sierpnia 2010

korzenie

Powinnam się martwić, bo nie rozumiem czarnych komedii i nie jestem post-modern, oraz przytyłam cztery kilo w stosunku do wagi z lepszych czasów, choćby zeszłego roku. Ale martwię się tylko trochę.

Dziś odjeżdżają goście z Pomorza, krainy obrosłej mitem Arkadii i miejsca akcji większości wakacyjnych przygód dzieciństwa, z podpaleniem stawu włącznie, i myślę, że czarne komedie obejdą się beze mnie. Oglądam zdjęcia z pogrzebu, patrzę, jakie duże są nasze dzieci i to także jest nie do wiary. Jeszcze chciałoby się wrócić do czasów objadania się zielonymi papierówkami przy drodze, łapania żab do skarpetek i spania na sianie. Do szaleńczych wojen na poduszki z kuzynostwem i zabaw w chowanego w nocy, na podwórzu, zaraz po przyjeździe. I do mojej domowej roli tamże, roli Julki od krojenia chleba, bo przecież by wykarmić tak liczną gromadę, Ciocia musiała rozdzielać obowiązki.

Kiedyś myślałam, że to dlatego, że wieś, że tam ludzie są weselsi, bo nie zatruci miejską manierą. Więc wydawało mi się, że to zbieranie się na wspólne posiłki i kawę o stałych porach, ta ogólna wesołość, gdy roboty było tyle, że i noc za krótka, wynikała z szerokości geograficznej i tych połaci pól dookoła. Bo przecież nie może być smutny i słaby człowiek, któremu słońce kłania się rano wieczorem na rozległym horyzoncie. Dziś wiem, że to ludzie tworzyli, i tworzą, ten otwarty na oścież dom. Niektórzy z nich już odeszli i zastanawiam się, ile jeszcze mamy czasu i ile z tamtych dziecięcych ról potrafilibyśmy jeszcze odegrać, pomimo całej naszej dorosłej powagi. I jestem wdzięczna tym, co przebyli te paręst dzielących nas kilometrów i przywieźli ze sobą kawałek tamtego domu, co pachniał krojeniem chleba i mądrością ubraną w śmiech.

3 komentarze:

  1. A ja lubię Twoje pisanie, a to o pięknych ludziach na Pomorzu zwłaszcza. Mam podobne wspomnienia z dzieciństwa i licealnej młodości, znam pracę na wsi i wakacje spędzane wspólnie z kuzynostwem - na Kujawach w domu babci. Ja też średnio trawię czarny humor ;) Pozdrawiam Cię serdecznie, Okruszyno...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli jednak słuszna wydaje się intuicja, że to wpływ północnego klimatu!
    Bzie, próbowałam dokopać się do "Wymyślonego", ale gdzieś mi zginął, niestety. Będę wdzięczna za namiar:)
    Też pozdrawiam, niech nie poróżni nas rewers i awers;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wymyślonego nie ma, teraz jest lilka.
    Dziwnie wierna jestem Onetowi, jakoś tak już mam ;)Podpisuję się u Ciebie po staremu, z przyzwyczajenia.
    http://lilka1331.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń