czwartek, 6 maja 2010

serwis wieczorny

Arturo, chory wskutek ekstremalnej wyprawy po ser i kawę w czeskich górach, na L4 pisze poezję śpiewaną i czekam z niecierpliwością na wersję wokalno taneczną na youtubie. Ala prostuje, że ma kota, nie psa, i że pies jeździł w jej samochodzie oraz mieszkał w pokoju na zasadzie użyczenia lub na krzywy ryj. Ponadto dodaje, że Kolega Od Książki to zasadniczo Autor Książki, i cóż, faktycznie ja w książce Kolegi poprawiłam jedynie przecinki. Ale nie, nie przypisuję sobie przecież współautorstwa, raczej przyczepiam identyfikator, że to ktoś, komu udało się dotrzeć do momentu egzemplarzy wydanych drukiem, i pamięcią ciągle sięgam tej książki, jak leżała w postaci luźnych kartek w szarym pudełku na moim biurku.
Wracając z kursu w szkole dla uczniów, usiłuję, w ten dzień deszczowy jak nie w maju, przywołać pisarskie własne zapędy. Ale mimo że i szara ulica, a nawet i rzepak kwitnący po drodze za miasto i z powrotem, miały miejsce w jakimś świecie równoległym i nieudolnie przedstawianym, nie potrafię dokończyć żadnej z historii, w których występowały. Poprawiam torbę na ramieniu i myślami wybiegam ku jutrzejszemu śniadaniu i kawie. Trudno, w Mam Talent nie wystąpię. Może Arturo?

2 komentarze:

  1. O tak. Rzepak. Śmierdoli nieprzytomnie. Zwłaszcza mokry. Obrzydliwość. To tak dla równowagi, coby człek pamietał, że wiosną też się po ziemi stąpa. A tam nie tylko kwiatki, pety też.
    Co do Kolegi. Nie, absolutnie nie podejrzewałam Cię o dopisywanie się do współautorstwa. Uściślałam, bo z zemsty za psa próbowałam być złośliwa. Ale mi nie wyszło. :-) :-)
    W zmianie kartek w książkę w oprawie jest magia, a do tego farba i papier, w odróżnieniu od rzepaku, nie śmierdzą. Ksiązki w ogóle są magiczne, nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wersji wokalno-tanecznej nie będzie. Tylko Jacek Kaczmarski mógłby to tak z przejęciem zaśpiewać ...

    OdpowiedzUsuń