wtorek, 28 września 2010

eine kleine nachtmusik

Wieczorem radio przylepia plaster na te dwa dni walki w okopach. Jak gdyby z deszczem, który zaczął się w niedzielę wieczorem, spłynęły wszelkie nie do przewidzenia implikacje i komplikacje, co dwie doby mogłyby rozsadzić i obdzielić jeszcze te pozostałe do końca tygodnia. Ale niebezpieczeństwa zażegnane, stany zapalne zaleczone do odwołania i zatrzymuje mnie na chwilę "Trójka".

Sianecki się dziś mądrzył, że trójka to styl życia i ja w takim układzie trójkowa nie jestem, mnie decybele promowanej muzyki progresywno-indi-pendentnej po prostu uderzają prosto w pień mózgu i nokautują migreną na cały dzień. Ale wieczorem, gdy auto próbuje zdążyć po mokrej kostce brukowej do rytmu wycieraczek, przynudza Chet Baker - i przypomina mi się sprezentowany Rufus Wainwright, na którego życie toczy się za szybko. A w drodze powrotnej, w moim samochodowym salonie muzycznym, dowiaduję się, że minęło już pięć lat czekania i zaraz będzie Konkurs Chopinowski. I z auta nie wychodzę, słucham, mówią o tym, jak się pianiści przygotowują.
I już wszystko wiem, jak będzie: oddam zlecenia do oddania, wyłączę telefony i jak niegdyś nastolatka, z uchem przylepionym do głośnika radia z demobilu, będę nieefektywnie, nienowocześnie i mało atrakcyjnie z punktu widzenia fabularnego, słuchać*.

*Lirycznych opisów tu w tej chwili oszczędzę, pióro zbyt wątłe, mogłoby wyjść karykaturalnie.
** Alu, wiem, że nie lubisz Chopina. Ja niestety się z nim urodziłam zamiast czepka.

4 komentarze:

  1. Ależ dlaczego niestety? Poza tym, ja nie tyle go nie lubię, co nie potrafię się nauczyć słuchać :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki Szopen jest OK :-)
    http://www.youtube.com/watch?v=xyEFuUEueVY
    Pożyczyłam z bloga p. Ossowskiego :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szopen jest przereklamowany.
    wieczorny

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja poznałam tą muzykę kameralnie, bez pompy i ojczyźnianego dyskursu. Czekam na koniec obchodów rocznicowych

    OdpowiedzUsuń