czwartek, 16 września 2010

littlest pet

W siatce z rana sałata.
Nie było żadnego cudownego uzdrowienia, by zaspokoić ciekawość drogich Czytelników.

Ale Skakanka poszła znowu do szkoły, a sałata stała się pilnie potrzebna po tym, jak otrzymaliśmy podrzutka w kwiatach. Kwiaty boski Andy znalazł na swoim rowerze o ósmej rano. Znowu spieszę wyjaśnić, że nie od pracownicy zachwyconej imprezą integracyjną z boskim w stroju pirata w roli głównej, i nie żadna poczta kwiatowa, lecz, jak zwykle - sąsiad, bukiet zaś z działki. Sąsiad emerytowany, kwiaty dla córki, by już zupełnie położyć kres spekulacjom.

W kwiatach Skakanka z kolei odnajduje ślimaczka, którego oplombowuje w słoju, jako upragnione zwierzątko do "mania" czy "miecia", bo już niemal wszystkie dzieci mają.

Więc nie było ozdrowienia, a słyszę stąd i zowąd, że wszyscy na zdrowiu podupadają, jedni już na L4, inni jeszcze na warcie. I gdy siatki ze wszystkim plus sałatą na górę wnoszę, myślę, że winę ponosi to chomąto, które wrzesień plecie z grafików i odpowiedzialności, i wiemy, że zostanie na karku do następnych wakacji. Na zdrowiu kładzie się cieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz