poniedziałek, 6 września 2010

żyję też dorywczo

Właśnie skończyłam szyć. Szyć strój pirata dla boskiego Andy'ego, na jutrzejszą imprezę w korporacji. Gdyby jeszcze trochę włosy boskiemu przedłużyć, byłby Jack Sparrow jak nic. Mimo tego spektakularnego sukcesu w biurze zamienionym w szwalnię, mam nadzieję, że nie będzie długiej kolejki fanek po autografy.

Nie piszę i taka się robię od tego przezroczysta, że w lustrze zanikam jak Shrek z ostatniego filmu 3D. Zostawiam na jutro wszystko nieopowiedziane i nie opowiadam siebie od tylu już dni. Tożsamość narracyjną poskładałam w kancik w szafie, dołączy niebawem do bohaterów wszelkich moich aspiracji do powieściopisarstwa i będzie można złożyć zgrabny zielnik z zasuszonych eksponatów. Ci przynajmniej się nie starzeją.

A może jutro, może jutro opowiem i wszystko wróci do normy, jak po dobrej kawie?

2 komentarze:

  1. Tylko błagam, BŁAGAM, niech Twoja opowieść nie jest w 3D. Zostaw nam trochę radości z wysiłku czytania i oglądania "w głowie".

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet gdybym chciała, nie mam warsztatu literackiego, by na 3d się porywać, chyba że skrót miałby znaczyć co innego.

    OdpowiedzUsuń