Zostałam bohaterem na miarę Beowulfa, o którym z zapartym tchem czytałam kiedyś, absolutnie niezrozumiałą staroangielszczyzną. Nie, żebym także stanęła w szranki ze smokiem, ale mimo to syn powtarza tę historię od wczoraj wszystkim. Również gdy boski Andy wraca z korporacyjnego meczu (wynik 20:2, można zgadywać, dla kogo), Grzybek w pidżamie i skarpetach ogłasza, że musi coś powiedzieć tacie, idzie do łazienki i opowiada: Mama na niego nakrzyczała: proszę jej nie szarpać i nie krzyczeć.
Wypadki zrelacjonowane boskiemu Andy'emu przez Grzybka miały miejsce wcześniej tego dnia, pod biblioteką miejską. Pewnie byliśmy świadkami zwykłej awantury wyniesionej poza domowe zacisze: ona, młoda, płakała dramatycznie, a on, młody, wrzeszczał na nią i szarpał, że ma nie płakać (jak wiemy, to najlepszy sposób, by kogoś uspokoić). Więc podeszłam z dziećmi i udzieliłam on-emu pouczenia (łatwo się domyślić, że spotkało się z niezwykle ciepłym przyjęciem ze strony on-ego). On-y nadal zachowywał się jak dwulatek, więc pouczyłam ponownie, wraz z pogadanką o byciu prawdziwym mężczyzną. Ona chlipała nadal, i tak się oddalili ulicą.
Uczucia moje pozostały jeszcze przez chwilę wzburzone i niezwykle mieszane. W końcu, czy ja aż tak naiwna i głupia głupia jestem, by podejmować uliczne interwencje i trwać przy swojej obsesji chronienia słabszych oraz przywracania "sprawiedliwego świata", którego przez tysiące lat na globie nie widziano? Jeśli jednak chodzi o dzieci, zostałam ich numerem jeden. No, może ex-equo z tatą piłkarzem.
Trochę się pogubiłam w obsadzie psychodramy, ale ja się ostatnio łatwo gubię...
OdpowiedzUsuńPoprawiłam szyk zdań oraz usunęłam łacińskie słowa ("in medias res"), opisujące zaczęcie eposu od środka zdarzeń (taka cecha gatunkowa). Jak widać w przypadku niniejszego posta, zaczęcie historii od środka rzuciło cień podejrzenia na to, kto kogo szarpał i krzyczał;) Więcej prób napisania czegokolwiek a la Beouwulf czy Mahabharata - NIE BĘDZIE, obiecuję.
OdpowiedzUsuńAleż Kochana, komu jak komu, ani łacina ani sanskryt mi nie przeszkadzały. Pogubiłam się bardziej w wieku bohaterów, nie widzac czy napominałas dzieci czy dorosłych jak dzieci.
OdpowiedzUsuńPójdę się poszukac, może jestem w kuchni.