czwartek, 12 maja 2011

zrobiona w balona

Rachunek za telefon opiewa na dwa smsy za pięćdziesiąt złotych i wszczynam dochodzenie, bo nie przypominam sobie. Era uprzejmie mnie informuje, że incydent miał miejsce pod koniec marca i zaczynam nabierać podejrzeń, czy to nie dwa smsy za 3,40, jak informował portal, które trzeba było wysłać, by otrzymać wyniki testu internetowy-dietetyk, co opisałam nawet na blogu, jak widzę. Dziś niech ten wpis będzie świadectwem wielkiej mej naiwności (by nie powiedzieć: głupoty), bo za wiadomości, którymi się z Czytelnikami podzieliłam, przyjdzie słono zapłacić. Chyba że do Ochrony Konsumenta się udam wytaczać procesy, a oni mi na to, że drobnym drukiem jak nie widzę, to okulary trzeba sobie sprawić i po rozum do głowy udać się, może do fryzjera, który mój blond przerobi na bardziej inteligentny kolor. Za jakąś wielokrotność pięćdziesięciu złotych zapewne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz