Prezent na Dzień Dziecka się spóźni, bo przelew utknął w drodze. Pan informuje mnie o tym z Gdańska, beznamiętnym głosem handlarza, dla którego pieniądz to podstawa rozmowy z klientem. Nie pytam już, czy ma dzieci, bo wiem, że nie. Może ma kota i ze dwa psy albo odwrotnie; dzisiaj dzieci są niemodne: zwracają głowę, gubią kapcie, puszczają bąki w towarzystwe oraz obciążają budżet, za który by można na kite surfing albo Seszele.
Inni panowie naukowcy ścigają mnie o artykuły, ludzi polskiej nauki całe tabuny, przedziwnie zaprogramowanych na wyduszanie z siebie dorobku w ostatnim możliwym terminie. I jak mam prze-tłumaczyć, że doba nie jest z gumy? I spadają mi na głowę aparaty do ściskania trójosiowego, zabezpieczenia głębokich wykopów oraz analizy stochastyczne.
Ja jestem kobieta pracująca i żadnej pracy się nie boję.
Ale najpierw chciałabym czlowiekiem być, matką dzieciom. Twarz pomalować sobie razem z nimi na barwy wojenne, umknąć bladym twarzom do lasu i nad wodę. Ciepło domowe znikneło zupełnie z rynku, w drugim obiegu też nie do nabycia.
Ciepło domowe jest handmade, unikatowe i niszowe. Dla wybranych.
OdpowiedzUsuńA koty, psy i dzieci wzajemnie się uzupełniają. Pan handlowiec ma ubogie życie. Wiem.
Moja córka z powodu pana handlowca ze mną nie gada;)
OdpowiedzUsuń