Choćbym nawet chciała wyrazić żal z powodu inauguracji sezonu wirusowego, nie mogę. Układ odpornościowy Skakanki powalczy. Ona sama dzielna jak żołnierz, nie wypuszcza wiadra z rąk. Na szczęście nie zastało nas tym razem w nocy, jak było zwyczajem poprzednich sezonów, więc nie ma konieczności prania kołder.
Zajęcia u mnie i na mieście odwołuję, i chyba nikt nie rozpacza. Skakanka cieszy się na dzień zajęć własnych, origami, klocków i książek. Ja w końcu będę mieć te kilka godzin nieprzerwanie pod rząd, by zmierzyć się z fundamentami palowymi i zawiłością stylu autorów.
Wychodzi, że w tym układzie życie zawodowe pozbawione konieczności jeżdżenia koleją - jednak bardziej skrojone do potrzeb. I pozdrawiam Agę z grupy roboczej działań na rzecz małżeństw i rodzin, która od wczoraj również - kobieco i z wdziękiem - haftuje.
*taka metoda wychowywania dialogu wewnętrznego przeciw defetyzmowi i narzekaniu
no i pora i tu się ujawnić ??
OdpowiedzUsuńdementuję
na pewno nie z wdziękiem :)
a tu Cię mam, kryptobloggerko;)
OdpowiedzUsuń