Idziemy z boskim Andym w niedzielę na randkę.
To nie nasza inicjatywa, ale o filmie słyszeliśmy, że dobre amerykańskie kino. Na pewno lepsze niż ostatnio widziana "Sahara" w kinie w Kępnie, na którą nam się udało wyrwać bez dzieci. Co z tego, że mówili po francusku, jak dialogi były toporne.
Wiemy, że z niektórymi się spotkamy, bo kupili bilety dwa rzędy za nami.
Informacje - TU.
No tak, a ja na randkę z koleżanką. Na "Klimakterium";)
OdpowiedzUsuńMąż pewnie w tym czasie z kolegą na "Andropauzę";)
OdpowiedzUsuń