Dziś do tematu konstrukcji lampionu podejście drugie.
Powie Czytelnik: no przecież lampiony to dzieci powinny robić, czy to nie pewien infantylizm? Prostuję: zadanie jak najbardziej dla dzieci, ale O. Łukasz, skądinąd geniusz zwracania się do dzieci bez infantylnego, protekcjonalnego zaciągu, powiedział: "Poproście tatę. Lub mamę". Więc wypada na tego, co więcej czasu spędza w domu.
Projekt lampionu, który znalazłam, zakłada, że będą nawet firaneczki w oknach. Nie wiem, czy samodzielnie na szydełku dziergane - jeśli tak, wydłuży to procedurę o kolejnych kilka dni lub tygodni. Córka chwilowo zajęta robieniem z papieru zabawki "piekło-niebo", którą - po andrzejkowych wróżbach w szkole - nauczyła ją robić koleżanka. Wszystko już zatem wiadomo, kto będzie mężem Skakanki i jaka historia zbawienia. Nad kondycją polskiego szkolnictwa chciałam osiwieć już dawno, dziś z pewnością jestem bliżej niż dalej. Zaścianek i zabobon, nie zaś oświaty kaganek.
Syn z przyniesionych patyków robi połapkę na złodziei, co ukradli sąsiadowi rower.
Myślę, że w okolicach Wigilii lampiony będą kompletne, z firankami, lastrykiem i wi-fi. Chwilowo na roraty chodzimy z chińskim lampionem z Ikei oraz kompletem świeczek.
I tak lepiej "andrzejki" niż ******* (cenzura) helołiny. Albo i nie...
OdpowiedzUsuńWiem, jaki to projekt! Widziałam go, taki różowy, śliczny, właśnie z tymi boskimi firankami... Ech, gdyby u nas Roraty były po południu jak kiedyś... to bym mogła też zrobić taki lampion i pójść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!