Drobne zmiany w Apteczce obok.
Nie, żeby jakieś przejście na drugą stronę lustra, choć może trochę.
Wiem, że Czytelników mam ze skrzydła lewego i prawego, takich i takich, razem jakby jeden anioł stróż czytelnictwa.
Podejmuję jednak ryzyko pewnego coming outu bez względu na to, jak te skrzydła zamachają. Bo nie chcę, by Czytelnik trwał w błędzie co do tego, "skąd ja mam ten entuzjazm". Nie jestem perpetum mobile. Raczej urządzeniem często niedomagającym i wymagającym wielu nakładów inwestycyjnych.
Aha, miałam dodać, że ten blog po drugiej stronie lustra, zainspirowany pobytami na Wyspie Wolin, to nie zbiór kazań a la Tomasz a Kempis, ale jedynie zapiski z pewnej drogi. Porywającej i dla każdego, dlatego się dzielę.
A czy kiedyś te wpisy wydadzą mi się bardziej czy mniej trafne? Cóż, na zdjęciach też jesteśmy grubsi i chudsi, zmęczeni i promieniejący.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz